Symbol
seksu, najwybitniejszy aktor w historii, rewolucjonista, dziwak,
samotnik, idealista – człowiek o wielu obliczach. W historii kina
zapisał się rolami w takich filmach jak „Na nabrzeżach”,
„Tramwaj zwany pożądaniem”, „Ojciec Chrzestny”, „Ostatnie
tango w Paryżu” czy „Czas apokalipsy”. W przededniu dziesiątej
rocznicy jego śmierci warto bliżej przyjrzeć się sylwetce Marlona
Brando.
Aktor
urodził się 3 kwietnia 1924 roku w Omaha w stanie Nebraska. Ojciec
– agresywny, nieprzewidywalny alkoholik i kobieciarz rzadko bywał
w domu, a każda jego wizyta kończyła się awanturą i bijatyką.
Matka – niespełniona artystka również nie stroniła od alkoholu.
Marlon od najmłodszych lat sprawiał problemy wychowawcze i
wyrzucano go z kolejnych szkół.
Tramwaj zwany pożądaniem, 1951
Jak
każda niepokorna dusza skończył w Nowym Jorku. Imał się wielu
zajęć zanim trafił pod skrzydła wybitnych nauczycieli gry
aktorskiej: Lee Strasberga i Stelli Adler. To oni właśnie nauczyli
młodego Brando ukazywania prawdziwych emocji na scenie zgodnie z
metodą opracowaną przez rosyjskiego reżysera Konstantego
Stanisławskiego. Realizm i emocjonalność jego gry przyniosły mu
sławę na Broadwayu. Debiutował już w wieku 20 lat w sztuce
„Remember mama”, jednak to rolą Stanleya
Kowalskiego w sztuce "Tramwaj zwany pożądaniem" utorował
sobie drogę do wielkiej kariery. Na scenie wypatrzył go
reżyser Elia Kazan i
obsadził w ekranizacji tej
sztuki.
Film
Kazana z 1951 roku okazał się hitem, a debiutujący Brando przyćmił
partnerującą mu gwiazdę – Vivien Leigh. Po premierze filmu
mówiło się tylko o ociekającym testosteronem, zabójczo
przystojnym, porywczym blondynie, a charakterystyczne „Hey Stella!”
można było usłyszeć na wielu amerykańskich podwórkach. Rola
przyniosła aktorowi wielką sławę, mnóstwo zawodowych propozycji
i pierwszą oscarową nominację. Chociaż statuetki nie otrzymał,
to triumfował na gali wręczenia Nagród Akademii cztery lata
później rolą w „Na nabrzeżach” również w reżyserii Kazana.
Na nabrzeżach, 1954
Odtąd
kariera Marlona Brando nabrała rozpędu. Aktor jednak uważnie
dobierał swoje role i odrzucał wiele propozycji. Chętnie pojawiał
się na ekranie jako niepokorny buntownik i idealista („Dziki”,
„Viva Zapata!”, „Młode lwy”).
Mówiąc
o Brando nie można pominąć kwestii dla niego samego
najistotniejszej – jego działalności społecznej. Przez długie
lata aktor angażował się w działania UNICEF-u na rzecz praw
dziecka oraz współpracował z Indianami walcząc o ich prawa w
ramach Ruchu Indian Amerykańskich.
Kiedy
w 1973 roku policja otworzyła ogień do Indian pokojowo
protestujących w Wounded Knee Brando również zabrał głos w tej
sprawie. Właśnie wtedy odbywała się ceremonia wręczenia Oscarów.
Aktor nominowany był za swoją wybitną rolę w „Ojcu Chrzestnym”,
jednak na uroczystości się nie pojawił. Kiedy okazało się, że
prestiżową statuetkę Akademia przyznała właśnie jemu, na scenę
weszła młoda Indianka z plemienia Czejenów i odczytała w imieniu
Brando list odmowny. Marlon Brando nie tylko nie przyjął nagrody,
ale zaznaczył również, że czyni to w ramach protestu przeciwko
negatywnemu ukazywaniu Indian przez świat kina i telewizji, a także
w geście solidarności z Indianami z Wounded Knee.
Młode lwy, 1958
Nie
była to jedyna nagroda, którą Brando wzgardził. Już wtedy
blichtr i sztuczność Hollywood nużyły go, a on sam zaczął
izolować się od świata. Na planie filmu „Bunt na Bounty” miał
okazję poznać kulturę i obyczaje panujące na Tahiti. Zakochany w
tym miejscu postanowił sam stać się częścią tahitańskiej
społeczności i kupił niewielką wyspę Tetiaroę. Spędzał na
niej większość czasu, powracając coraz rzadziej na plany filmowe
i żyjąc jako prosty człowiek w otoczeniu rodziny i najbliższych
współpracowników.
Chociaż
jego
nowatorski sposób gry utorował drogę takim aktorom jak Paul
Newman, James Dean, Robert De Niro czy Al Pacino, to Marlon
Brando sam negował swój geniusz. Twierdził, że film nie jest
sztuką, a on sam para się aktorstwem tylko dla pieniędzy, które
pozwalają mu na prowadzenie niezależnego życia z dala od
cywilizacji. Nie umknął jednak przed problemami rodzinnymi. Jego
najstarszy syn trafił do więzienia za zabójstwo chłopaka swojej
siostry. Po tych wydarzeniach córka Brando popełniła samobójstwo.
Dla aktora sposobem ucieczki przed problemami był alkohol i
jedzenie. Niezdrowy tryb życia doprowadził go do chorobliwej
otyłości. Zmarł
1 lipca 2004 roku w wyniku rozwijającej się przez lata bulimii i
niewydolności serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz